O mnie

Nie ma rzeczy niemożliwych, ale na marzenia trzeba zapracować

Ponad wszystko wierzę, że nie ma na świecie rzeczy niemożliwych. Jednak wiem, że marzenia same z siebie się nie zrealizują. Trzeba na nie zapracować. Dlatego na moich zajęciach przekazuję podopiecznym nie tylko miłość do sportu, ale także konsekwencję w realizacji celów oraz wiarę we własne siły.

Jestem matką, spełnionym sportowcem i sąsiadką

Być może już się kiedyś spotkałyśmy, bo w Gdyni mieszkam od lat. Wychowuję tu dwójkę wspaniałych dzieci – Patryka i Polę. Od 2017 roku prowadzę też klub gimnastyczny, który dziś funkcjonuje w pięciu lokalizacjach: w Śródmieściu, Kamiennej Górze, Orłowie, Pogórzu i w Szemudzie. Możliwe, że robimy zakupy w tych samych miejscach, pewnie chodzimy do tych samych restauracji. A może i mamy wspólnych znajomych?

Mogę o sobie spokojnie powiedzieć, że jestem spełnionym sportowcem. Na Igrzyskach Olimpijskich w Atlancie byłam najmłodszą zawodniczką. Kilkanaście lat pracowałam w Kadrze Narodowej Polskiego Związku Gimnastycznego. To tak między innymi. Wszystkie doświadczenia nauczyły mnie wiele o sobie i o sporcie. Prowadzenie Kwitniewska GYM jest więc dla mnie naturalną kontynuacją sportowej kariery, gdzie z zapałem mogę się realizować jako trenerka. Bo w życiu gimnastyczki osiągnęłam wszystko, o czym mogłabym marzyć.

Sama trenuję różne dyscypliny od 5 roku życia. Wiem więc, jak ważna jest rola trenera w rozwijaniu pasji do uprawniania sportu. Ja miałam to szczęście, że trafiłam na dobre osoby. Moją inspiracją w pracy z dziećmi jest Maria Mrozińska. Była dla mnie trenerką, pedagogiem, a także i drugą mamą.

Bardzo zżywam się z podopiecznymi i chcę dla nich jak najlepiej. Choć czasem bywam wymagająca na zajęciach – to wyłącznie dlatego, że wiem, że mogą zrobić więcej, niż same sobie zdają sprawę. I chyba najlepszym dowodem na to, że mam rację, są mistrzowskie tytuły, które razem zdobywamy, ich rosnąca wiara we własne siły oraz przyjaźń, którą się dzielimy.